ZIMBABWE

Zimbabwe – kraj śródlądowy położony w południowej części kontynentu afrykańskiego zamieszkuje go  ok. 14,4 milionów ludzi. Sytuacja ekonomiczna ludności jest niezwykle trudna, według danych Banku Światowego, 72% populacji kraju żyje poniżej progu ubóstwa1. Dotyczy to przede wszystkim ludności na terenach wiejskich, stanowiących większość powierzchni kraju.  Od kilku lat kraj ten narażony jest na susze już w wyniku samych uwarunkowań geograficznych. Niestety od dwudziestu lat zjawisko to nawraca coraz częściej, osiągając w ciągu ostatnich dwóch lat rekordowe poziomy. Z uwagi na to, że rolnictwo w Zimbabwe jest uzależnione od opadów, kurczą się tereny upraw, pastwisk oraz wodopojów dla zwierząt hodowlanych. Obecnie blisko 8 mln ludzi potrzebuje wsparcia w postaci żywności, a kryzys ten potęguje również wybuch pandemii COVID-19.


1. https://www.indexmundi.com/g/r.aspx?v=69

KAMERUN

Kamerun – położony nad Oceanem Atlantyckim zamieszkuje ok. 25 milionów ludzi. W latach 2007-2014 odsetek populacji żyjącej w ubóstwie zwiększył się o 12%, osiągając 8.1 miliona osób. Zjawisko ubóstwa jest skoncentrowane w północnych regionach, które zamieszkuje 56% populacji kraju żyjącej w biedzie. Od wielu lat północne obszary kraju są nękane przez grupę terrorystyczną Boko Haram, a od 2016 zmaga się z ruchami separatystycznymi w anglojęzycznych regionach zachodnich, do 2019 to ostatnie zmusiło 700 000 ludności do przemieszczenia się do innych części kraju. Kamerun jest też schronieniem dla uchodźców z krajów ościennych, do końca 2019 przyjął 280 000 osób tylko z Republiki Środkowoafrykańskiej.

ZMIANY KLIMATU MAJĄ KATASTROFALNY

WPŁYW NA ŻYCIE DZIECI W AFRYCE

Szacuje się, że do 2030 roku:2


95 000 więcej dzieci rocznie poniżej 5 r.ż. umrze z powodu niedożywienia.
W 2050 r. Liczba ta wzrośnie już do 24 mln dzieci!

60 000 więcej dzieci poniżej 15 roku ż. umrze na malarię,
a 48 000 więcej dodatkowo umrze na biegunkę powiązaną
brakiem z dostępu do czystej wody spowodowanym
m.in. przez susze i powodzie.

W ZIMBABWE:

72% POPULACJI ŻYJE OBECNIE PONIŻEJ PROGU UBÓSTWA.

8 mln ludzi (60% populacji) cierpi niedostatek jedzenia

50 000
tyle gospodarstw domowych
zostało zrównanych z ziemią
przez cyklon Idai, ulewne
deszcze i osuwiska w 2019 r..

270 000
ludzi zostało pozbawionych
dachu nad głową, pól uprawnych,
infrastruktury szkolnej oraz źródeł utrzymania.

32,5% dziewczynek do 18 r.ż doświadcza
przemocy seksualnej spośród nich 62,7% wielokrotnie

W KAMERUNIE:

1,3 mln dzieci
straciło jedno
lub obydwoje rodziców (14%)

42% dzieci
w wieku 5-14 lat
jest zmuszanych
do pracy

10% dzieci
w wieku 5-14 lat
nie uczęszcza do szkoły podstawowej

855 000 dzieci
nie uczęszcza do szkoły w wyniku wewnętrznego konfliktu zbrojnego

14 lat
wiek, w którym
dziecko może
podjąć pracę

+

30% osób w Kamerunie żyje
poniżej progu ubóstwa3

313 000 dzieci
musiało opuścić swój dom
ze względu na konflikt zbrojny

2 Joining Forces „Child Rights Now! Policy Brief:
The Global Climate Crisis: A Child Rights Crisis

3 https://www.indexmundi.com/g/r.aspx?v=69

Pieniądz w Zimbabwe czy Kamerunie ma inną wartość. Dla nas to dziesięć, pięćdziesiąt złotych – kawa, kino. A tam – tydzień jedzenia dla całej rodziny. Rok nauki dziecka to trzysta złotych. Za tyle można kupić dziecku przyszłość. Nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele możemy zmienić na lepsze. I jak niewielkim wysiłkiem.

TOMASZ MICHNIEWICZ

AMBASADOR WIOSEK DZIECIĘCYCH SOS

Tomasz Michniewicz

JAK POMAGAMY?

Raport: Global Climate Crisis. A Child Rights Crisis.

Raport: Global Climate Crisis. A Child Rights Crisis.

pobierz raport
Dlaczego Zimbabwe? Bo to taka miłość trzy w jednym

Dlaczego Zimbabwe? Bo to taka miłość trzy w jednym

Chyba każdy z nas lubi sprawiać sobie czasami przyjemność? Przyznaję, że ja bardzo. I mieć pasje, które można realizować… Moją wielką pasją i jednocześnie przyjemnością jest czytanie książek, wręcz ich pochłanianie, zwłaszcza tych o prawdziwym świecie.

Miłością do czytania książek zaraził mnie dziadek. Dziadek mieszkał we wsi położonej nad malowniczą rzeką Wieprz, która kiedyś wiosną zalewała łąki, no ale miało być nie o naturalnej retencji tylko o książkach…

Dziadek w swoim domu prowadził bibliotekę wiejską, tak więc, każdego roku gdy przyjeżdżałam do dziadka na wakacje powtarzał się rytuał: „Aniu (w domu nikt nie mówił do mnie Barbaro/Basiu tylko Aniu) chodź do mnie i stań przy półce z książkami. Oooo znowu podrosłaś, to nie patrzmy już na najniższą półkę tylko na tę wyżej. Co wybieramy?” Po namyśle dziadek wręczał mi książkę. „Tylko zapamiętaj autora i tytuł, a później mi opowiesz co w niej było najciekawszego”. I tak w wakacje zaczytywałam się książkami między innymi A. Fiedlera i A. Szklarskiego, fascynując się przygodami Johna Bobera i Tomka. Później pojawili się kolejni autorzy R. Kapuściński, W. Jagielski, W. Tochman i T. Michniewicz – bo to już był ten moment kiedy najbardziej interesowała mnie Afryka: życie ludzi i zwierząt, przeszłość i teraźniejszość. A zawodowo spełniałam się jako inżynier środowiska realizując projekty związane z gospodarką wodną i zmianami klimatu, jak również rozwijając organizację pożytku publicznego niosącą pomoc najsłabszym – czyli dzieciom.

Czy w dorosłym życiu może pojawić się bohater książki, który będzie nas tak pociągał i fascynował jak ten z czasów młodzieńczych? Może! Zwłaszcza jeżeli jest prawdziwy, z krwi i kości. Takim bohaterem dla mnie stał się Reilly Travers, o którym pierwszy raz przeczytałam w książce Tomka Michniewicza „Gorączka. W świecie poszukiwaczy skarbów”, a następnie w książce „Świat Równoległy”. W ten o to sposób poznałam, wydawać by się mogło, szalonego i ciekawego człowieka, mieszkającego w rezerwacie Imire/Zimbabwe, obrońcę nosorożców i dzikich zwierząt – Reilly’ego. Poznałam także ogromną tragedię, którą była rzeź dokonana przez kłusowników na nosorożcach w Imire  i walkę jaką stoczyła rodzina Traversów, między innymi Reilly i jego mama Judy, aby ratować ginące nosorożce.

I wtedy Tomek wydał kolejną książkę „Chrobot”, w której wśród siedmiu bohaterów znowu pojawia się Reilly. Tego już było mi za wiele. Przeczytałam i stwierdziłam, że jadę do Afryki do Zimbabwe do Imire. Chcę zobaczyć to miejsce i poznać tych ludzi, którzy każdego dnia, mimo wielu przeciwności losu i podłości ludzkiej – walczą o zwierzęta i mieszkańców okolic Imire.

Poleciałam do Imire, wraz z wyprawą prowadzoną przez Tomka Michniewicza. Spełniło się moje marzenie – poznałam Reilly’ego i Candice jego żonę.

Zakochałam się w miejscu, ludziach, zwierzętach. Przeraziłam biedą, suszą, pożarami, brakiem prądu i wody. Już drugiego dnia mojego pobytu zastanawiałam się co można zrobić, jak pomóc lokalnej społeczności, a zwłaszcza dzieciom. Przecież tam jest potrzebne dosłownie wszystko. Susza jest jeszcze większa niż wcześniej, więc mało co rośnie, dlatego zarówno ludzie jak i zwierzęta nie mają co jeść. Niespodziewane pożary trawią wszystko, a nagły deszcz potrafi zamienić się w niszczycielską powódź. Niestety klimat nie jest łaskawy dla południowej Afryki, kryzys klimatyczny daje się wszystkim we znaki.

Szybkie rozmowy i analizy czego potrzeba najbardziej? Posiłki…, posiłki dla dzieci – to jest najpilniejsze. Powrót do Polski, rozmowa z zespołem Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce, rozmowa z Zarządem, kontakt z Dyrektorem SOS WD w Zimbabwe … i krótkie zastanowienie „Czy nasi darczyńcy będą chcieli wspierać dzieci w Zimbabwe?” ufam, że tak.

A dlaczego trzy w jednym? Kiedy praca staje się pasją, a pasja staje się pracą – nie ma czasu na nudę.

Ponad połowa mieszkańców Zimbabwe głoduje. Kryzys dotyka najsłabszych, najbardziej cierpią dzieci

Ponad połowa mieszkańców Zimbabwe głoduje. Kryzys dotyka najsłabszych, najbardziej cierpią dzieci

W Zimbabwe dzieci w drodze do szkoły pokonują dystans rzędu czterech, pięciu kilometrów w jedną stronę, najczęściej bez śniadania. Po powrocie do domu często pomagają rodzicom w obejściu i na roli.

Do tej pory posiłek w szkole był dla wielu z nich jedynym w ciągu dnia. Był. Bo kryzys spowodowany pandemią COVID-19, spowodował zamknięcie szkół. Jak teraz wygląda sytuacja 999 dzieci, które obejmuje program dożywiania SOS Wiosek Dziecięcych w Zimbabwe?

Przedłużająca się susza miała wpływ na spadek średnich plonów kukurydzy – podstawowego zboża w Zimbabwe o połowę, a także spowodował wyczerpanie się strategicznej rezerwy zbożowej państwa. Ze względu na rosnące ceny żywności, hiperinflację (786 % w maju 2020) i kurczenie się rynku pracy, problemem stało się, że coraz mniej ludności kraju może sobie pozwolić na zakup produktów spożywczych, ponad połowa potrzebuje pomocy żywnościowej. W 2019 Prezydent Emmerson Mnangagwa wystosował apel humanitarny do społeczności międzynarodowej, prosząc o wsparcie w wyżywieniu mieszkańców kraju. Jednak, już w 2012 roku rząd Zimbabwe wskazał, że konieczna jest organizacja programów dożywiania dzieci w szkołach, podał też, że w kasie państwa brakuje środków na takie działania.

Podstawowym produktem spożywczym w Zimbabwe jest sadza – rodzaj kaszy kukurydzianej przypominającej polentę, 200 g sadzy to ok. 230 kcal. Stanowi ona bazę węglowodanową do różnego rodzaju posiłków od śniadań po obiady, jest spożywana zarówno na słodko jak i w wersji wytrawnej. Wymaga jednak gotowania, co w realiach wiejskiej szkoły w Zimbabwe może stanowić trudną do przeskoczenia przeszkodę, z uwagi na brak zaplecza w postaci kuchni i paliwa lub elektryczności do podgrzania posiłku.

W takiej sytuacji znajdują się 2 szkoły w Chizugu i Numwa w okolicach rezerwatu dzikich zwierząt Imire, w prowincji Mashonaland East, do których uczęszcza 999 dzieci w wieku 4-12 lat, pochodzących z okolicznych wiosek. Potrzeba organizacji programu dożywania dzieci została zdiagnozowana przez Candice i Judy Travers realizujące lokalne programy społeczne w Imire Rhino and Wildlife Conservation Trust. Dzieci te w drodze do szkoły średnio pokonują dystanse 4-5 km w jedną stronę, a po powrocie do domu często pomagają rodzicom w obejściu i na roli, np. zbierając drewno na opał. Cały ten wysiłek ma negatywny wpływ na poziom energii dzieci w szkole i wyniki w nauce.

Pod koniec 2019 roku Imire wyszło z propozycją wykorzystania łatwej w przyrządzeniu wzbogaconej kaszki „E’pap”, plan został przedstawiony SOS WD Polska i SOS WD Zimbabwe. Te trzy organizacje przystąpiły do prac nad realizacją projektu dożywiania dzieci w Imire ze środków przekazanych przez polskich darczyńców. Kluczową kwestią w przygotowaniu projektu było zweryfikowanie, czy program może być przeprowadzony w bezpieczny sposób, tj. czy szkoły posiadają źródło dobrej jakości wody oraz ustalenie kwestii zamówień, pozwoleń i składowania zapasów kaszki.

Trzecią, oprócz bezpieczeństwa i logistyki, kwestią decydującą przy doborze rodzaju pożywienia był wpływ programu na środowisko naturalne, jak zaznacza Candice Travers z Imire Rhino and Wildlife Conservation Trust: „Ważne, że przygotowanie posiłków nie wymaga gotowania. Energia elektryczna jest właściwie niedostępna w Zimbabwe, stąd wszystko co wymaga podgrzania oznacza ścinanie cennych drzew na opał, a to jest coś czego nie chcemy.”

Dyrektor Krajowy SOS WD Zimbabwe, Addmore Makanura, dodaje: „Imire Rhino and Wildlife Conservation Trust jest przykładem organizacji osadzonej w lokalnej społeczności, która ma świetne rozeznanie potrzeb i przede wszystkim jest blisko ludzi, właśnie we współpracy z takimi partnerami skutecznie wspieramy dzieci i rodziny. W takich partnerstwach SOS Wioski Dziecięce Zimbabwe wnosi ekspertyzę z zakresu organizacji i monitorowania programów, partnerzy wnoszą wiedzę na temat lokalnych uwarunkowań. Poza tym Imire to grupa bardzo pozytywnych ludzi, co daje dodatkową radość ze wspólnej pracy.”

Po dopięciu kwestii formalnych, uzyskaniu pozwoleń właściwych władz, 11 marca 2020 miała miejsce inauguracja programu, podczas której odbyło się szkolenie dla nauczycieli i wolontariuszy jak sporządzić posiłki, dostosować wielkość porcji do wieku dziecka oraz zachować higienę w trakcie ich przygotowania. W spotkaniu uczestniczyli również rodzice dzieci, którym przedstawiono korzyści dla ich pociech płynące z tego programu. Oprócz tego, dla dzieci był to dzień dobrej zabawy i integracji szkolnej społeczności.

Niestety, 30 marca 2020 rząd wprowadził ograniczenia poruszania się osób mające na celu przeciwdziałanie pandemii COVID-19, w tym zamknięcie szkół i ograniczenie prowadzenia działalności gospodarczej, dlatego program dożywiania dzieci został zawieszony. Dla dzieci ze szkół Chizugu i Numwa oraz ich rodzin oznaczało to wiele problemów związanych z zabezpieczeniem swojego bytu, wśród nich utrudniony dostęp do żywności. Pracownicy SOS Wiosek Dziecięcych Zimbabwe opracowali awaryjny plan dystrybucji odpowiednich zapasów kaszki E’pap wśród rodziców dzieci uczęszczających do tych dwóch szkół, przystąpili do działania: pozyskali pozwolenia właściwych władz, przygotowali szkolenie dla rodziców jak w higieniczny sposób przygotować posiłek dla dziecka oraz określili wytyczne dystrybucji z zachowaniem środków bezpieczeństwa (pomiar temperatury ciała uczestników, zapewnienie płynów do dezynfekcji rąk), przygotowali również materiały informacyjne w języku shona. Zapadła też decyzja, że jest to dobra okazja do przeprowadzenia kampanii profilaktycznej w związku z COVID-19.

Termin dystrybucji został wyznaczony na 9 i 10 lipca, dzięki niej rodzinom będzie łatwiej zadbać o swoje dzieci w tym trudnym czasie. Jak podkreśla Candice: “Życie nie jest łatwe na tych terenach, sytuację pogorszyła pandemia COVID-19, widać dużo problemów, ale widać też, zwłaszcza wśród tych dzieci, dużo radości i nadziei”.

Jest taki ogród…

Jest taki ogród…

Jest taki ogród, w którym rośnie i rzepak i kapusta, są też pomidory i cebula. Niby całkiem zwyczajnie. A jednak nie! Bo ten ogród oprócz niezbędnych dla rozwoju dzieci warzyw przynosi im także edukację.

Mimo dostępu do dużego areału oraz wody, większość osób z dzielnicy Harare z trudnością mogła zagwarantować swoim dzieciom 2 posiłki dziennie, nie wspomniawszy o opiece zdrowotnej, edukacji czy innych podstawowych potrzebach.

Dlatego pracownicy „SOS Rodzinie” wpadli na pomysł by pomóc rodzicom w utworzeniu ogrodu wspólnotowego. Dzięki niemu aż 117 dzieci z 50 rodzin ma dostęp do świeżych warzyw i stałej edukacji.  Ogród generuje bowiem także zysk – (w ostatnim czasie przychód brutto wyniósł 4 552 dolarów zimbabweańskich), który jest przekazywany na edukację dzieci: czesne, ubrania i przybory szkolne.  Plony kupują głównie członkowie sąsiedniej społeczności, którzy tym samym także korzystają z tej wspólnotowej inicjatywy. Teraz rodzice, beneficjenci SOS Rodzinie planują  poszerzenie już istniejącego ogrodu tak, aby umożliwić produkcję warzyw na szerszy rynek.

Działalność Programu Umacniania Rodziny  „SOS Rodzinie” skupia się głównie na zapewnieniu dzieciom dostępu do edukacji, wsparcie przedsiębiorczości, pomocy zdrowotnej oraz poprawie szans młodzieży na zatrudnienie.

Huśtawka, a wczesna edukacja

Huśtawka, a wczesna edukacja

Rudo ma 9 lat. Odkąd zmarli jej rodzice wychowuje ją babcia.  Jest malutka, szczuplutka, mniejsza od swoich rówieśników. Pierwszy kontakt ze szkołą nie był dla niej łatwy, a nawet zniechęcił ją do nauki i zabawy z rówieśnikami.

W szkole podstawowej w Nyamaropa były tylko 2 huśtawki na 300 dzieci z młodszych klas. Niestety przez jej drobną posturę Rudo nigdy nie udawało się dostać, do którejś z huśtawek, inne dzieci popychały ją i wyrzucały z kolejki. Rudo uznała, że szkoła jest dla silniejszych i w 2016 roku zaczęła jej unikać twierdząc, że się źle czuje.

W tym samym roku Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce w Zimbabwe, zaraz po  rozpoczęciu swojej działalności w tej społeczności zapewniło wyposażenie placu zabaw, dzięki czemu wszystkie dzieci z młodszych klas mogą już korzystać z zajęć na wolnym powietrzu. We wczesnej edukacji zabawa to ważny element nauki, fizycznego oraz społecznego rozwoju. SOS Zimbabwe, dzięki wsparciu darczyńców oprócz sprzętu na plac zabaw: huśtawek, które tak lubi Rudo, drabinek i karuzeli, zapewniło przede wszystkim dożywianie w szkołach podstawowych, w postaci pożywnych koktajli. Przyczyniło się to do lepszej frekwencji oraz poprawy stanu zdrowia dzieci.

Rudo też wróciła do szkoły i z zapałem codziennie do niej wstaje, jak sama mówi:

„Lubię chodzić codziennie do szkoły. Lubię Mahewu i zabawę na huśtawkach z kolegami i koleżankami. Nikt mnie już nie popycha,”

 „Od momentu pojawienia się nowego wyposażenia na placu zabaw, Rudo wchodzi w interakcję z innymi dziećmi. Wzrosła jej samoocena. Jest teraz pewna siebie i ma jedne z najlepszych ocen” – Dodaje jej nauczyciel.

Rudo to jedno z wielu dzieci, które miały podobną, a nawet gorszą historię związaną z edukacją. Władze szkoły donoszą, że od momentu zamontowania nowego wyposażenia na placu zabaw, poprawiła się frekwencja. Początkowo widać było opór wśród rodziców, którzy nie dostrzegali korzyści płynących z wczesnej edukacji.

Teraz rodzice z radością przyprowadzają dzieci do szkoły, wzrosła też liczba maluchów zapisywanych do najmłodszych klas. „W tej chwili odsetek dzieci zapisanych do najmłodszych klas jest duży. Dzieci, które wcześniej nie były zapisane do szkoły zaczęły do niej chodzić, a u tych zapisanych obserwujemy regularną, dobrą frekwencję – mówi jeden z nauczycieli.

Od kiedy SOS Wioski Dziecięce w Zimbabwe rozpoczęło swoje działania na wiejskich terenach Shamva w 2016 roku, 10,000 dzieci skorzystało z programów żywienia, zbudowanych sal szkolnych, nowej instalacji wodno-kanalizacyjnej, toalet, sprzętu szkolnego, a nauczyciele zostali przeszkoleni na temat praw dziecka.

Pisklaki i czesne

Pisklaki i czesne

Wyobraź sobie szkołę, a w niej… hodowlę kurczaków. Dziwne? Bynajmniej! Dzięki tym małym pisklakom dzieci z liceum Jonas w Zimbabwe mogą liczyć na stały dostęp do edukacji.

Działalność SOS Wiosek Dziecięcych w ramach programów profilaktycznych „SOS Rodzinie”, jest taka sama na całym świecie. Dajemy potrzebującym rodzinom przysłowiową „wędkę, a nie rybę”. W tym wypadku, wędkę zastąpiły kurczaki. Dzięki pomocy darczyńców, pracownicy SOS Zimbabwe by wspierać edukację dzieci zakupili pisklęta. Poprzez hodowlę i sprzedaż kurczaków (6 dolarów za sztukę) szkoła zarobiła w ostatnim czasie 2 616 dolarów i  część dochodu przeznaczyła na czesne dla 15-stu najbardziej potrzebujących dzieci.

Jak mówi wicedyrektor szkoły „Oprócz wsparcia finansowego, dzieci zdobyły nowe umiejętności. A mimo wstępnych problemów z wejściem na rynek, projekt osiągnął sukces.” Szkoła zapewnia również, że działalność na rzecz potrzebujących dzieci będzie kontynuowana nawet po zakończeniu zaangażowania SOS Zimbabwe. Gratulujemy i trzymamy kciuki!

Nierówny start, nierówna droga

Każde dziecko ma prawo do szczęścia, każde dziecko ma prawo do dzieciństwa. Bez względu na to w jakim kraju się urodziliśmy, wszyscy przychodzimy na świat z wielkim potencjałem, ale miejsce urodzenia i nasza dalsza droga determinuje to czy dziecko będzie się rozwijać, stać w miejscu czy nawet cofać.

Potrzeby dzieci na całym świecie są bardzo podobne: potrzeba miłości, bezpieczeństwa, edukacji, przynależności do grupy. Droga do szkoły i do dorosłości, dzieci z krajów globalnego południa jest długa, kręta, wyboista i często niebezpieczna.  Dla większości dzieci w Zimbabwe możliwość uczestnictwa w zajęciach szkolnych to ogromna radość i odskocznia od codziennych obowiązków, a czasami jedyna szansa na wartościowy posiłek

Kraj pogrążony już jest w jednym z najpoważniejszych na świecie kryzysów żywnościowych i permanentnie potrzebuje pomocy humanitarnej w tym zakresie – niedostatek jedzenia dotyka 60% populacji, czyli ok. 8 mln ludzi. Na problemy z dostępnością wody oraz żywności bardzo duży wpływ ma brak opadów i powtarzające się susze, które są efektem  zmian klimatu obserwowanych w Zimbabwe. Kraj ten narażony jest na susze już w wyniku samych uwarunkowań geograficznych – położenie Zimbabwe w strefie zwrotnikowej skutkuje zmiennymi wzorcami opadów oraz dostępności wody. Niestety od dwudziestu lat zjawisko to nawraca coraz częściej, osiągając w ciągu ostatnich dwóch lat rekordowe poziomy. Obecnie poziom opadów w najsuchszych częściach kraju wynosi 15-45% poniżej średniej, a to ma ogromny wpływ na zanikające tereny, które można przeznaczyć pod uprawy rolne

Uczniowie chcący dotrzeć do szkoły pokonują pieszo ogromne dystanse, często narażając się na niebezpieczeństwo. Dotyczy to nie tylko wędrówek do szkoły, ale też do punktów poboru wody czy punktu medycznego. Dystans do szkoły nabiera nowego znaczenia, gdy okazuje się, że dzieci muszą pokonać odległość średnio 4-5 km w jedną stronę, a w skrajnych przypadkach nawet 12 km. Już sam wysiłek dojścia do szkoły (nakład energetyczny) i skromne wyżywienie, które otrzymują w domu powodują, że ciężko im się skupić na nauce. Dołóżmy do tego pracę fizyczną w domu jak zbieranie drewna na opał, noszenie wody, czy pomoc przy pracy w polu. Pozbawia je to zarówno czasu na bycie dzieckiem, jak i rzutuje na naukę.

Co czwarte dziecko straciło jednego lub obydwoje rodziców w wyniku śmierci (często na AIDS) lub emigracji za chlebem do krajów ościennych (RPA). Opieki nad dziećmi podejmują się często najbliżsi np. dziadkowie lub rodzeństwo (0,7% gospodarstw domowych jest prowadzonych przez osoby poniżej 18 roku życia) przez co dzieci są jeszcze bardziej narażone na przemoc i dorastanie w ekstremalnej biedzie. Wiele dzieci musi pracować.

 

SOS Wioski Dziecięce w Polsce, jako część światowej Federacji stowarzyszeń SOS, wspiera finansowo projekty realizowane przez SOS Wioski Dziecięce Zimbabwe, w ramach tej współpracy pomaga m.in. w realizacji programu dożywiania 999 dzieci (z 35 wiosek) w 2 szkołach w okolicach rezerwatu przyrody w Imire.

Wszędzie na świecie SOS Wioski Dziecięce starają  się ze wszystkich sił, by droga jaką w przyszłość idą potrzebujące dzieci nie była tak trudna i wyboista. Bo każde dziecko, bez względu na to gdzie się urodziło zasługuje na dom pełen miłości i na to by być po prostu dzieckiem.